Jakiś czas temu pomagaliśmy w przeprowadzce emigracyjnej. Po tym działaniu zostało nam w garażu kilka mebli, które nasi emigranci sukcesywnie sprzedawali... Nie wszystko znalazło nowego właściciela i nie ma się czemu dziwić. Ta ława była jak nasi emigranci ,,po przejściach" i właścicielka stwierdziła, że można ja porąbać i spalić by nie "graciła" garażu... Postanowiłam się nią zainteresować i dać jej drugie życie. Miałam pomocnika, który szlifował, szpachlował i malował...
Efekt końcowy- jeszcze w trakcie realizacji i aranżacji :)
pozdrawiam
Bardzo jestem ciekawa efektu końcowego, lubię przemiany dające "drugie życie", bo sama nie należę do zbyt kreatywnych w tej dziedzinie, to chociaż popatrzę :))
OdpowiedzUsuńJa też :) ale to trochę potrwa :0 pozdrawiam
UsuńWitaj ! Świetny pomysł na odrestaurowanie i odzyskanie mebelka ! Każda rzecz nabiera ogromnej wartości jak się ją samodzielnie wykona, naprawi czy odnowi. Ja też jestem zwolenniczką recyklingu.......w zasadzie prawda jest taka że lubię chomikować. Ale dzieli temu wiele rzeczy dostaje drugie życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W ramach likwidacji stresu dnia codziennego :) pozdrawiam
UsuńJestem ciekawa efektu:)
OdpowiedzUsuńNie chciałam jej wyrzucić. Tak mi się dziwnie zrobiło, że do spalania... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię kiedy przedmioty dostają drugie życie :) budzi się wtedy do życia kreatywność, a satysfakcja ogromna :) bardzo jestem ciekawa efektu końcowego :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDrugie życie- fajnie napisane, pozdrawiam
UsuńJak drewniane, to nie wyrzucam nigdy! Całe przerobię, albo kawałek chociaż. Uwielbiam recykling! Jestem bardzo ciekawa efektów.:)
OdpowiedzUsuńTez nie lubię wyrzucać, lubię amortyzować :) pozdrawiam
UsuńBardzo lubię takie metamorfozy, czekam na efekt końcowy i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też, choć w połowie pracy zawsze żałuję, że znów coś mnie naszło a mogłam siedzieć w fotelu i kawkę pić. Pozdrawiam
Usuń