Sucha karma - tak nazywamy ciasteczka, krakersy, paluszki w pracy, to takie drobiazgi na przekąskę. Takie maleństwa ratują mnie gdy nic innego w domu nie ma. Moje żółte kubeczki pochodzą z okresu fascynacji kolorem... nie chcą się zamortyzować i nie mogę kupić nowych, w jakimś bardziej odpowiednim dla mnie aktualnie kolorze...
pozdrawiam
Widzę,że lubimy tę samą kawę:)Ja teraz odkryłam ich kawy smakowe.Pyszne!!!
OdpowiedzUsuńJestem uzależniona od tej, jak ją fajnie nazwałaś suchej karmy... Szkoda tylko, że tak z biodra wchodzi...Buziaki!
OdpowiedzUsuńJa jak Ja,ale mój mąż. Uwielbia,tą sucha karmę,pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuń