Zapraszam do...

środa, 27 lutego 2013

Akwarium bez złotej rybki


 




















Moje akwarium niestety pozbawione jest złotej rybki. Jakieś życzenia dla złotej rybki by się pewnie znalazło,  jak nie ma to trudno :) Nie martwię się, bo zawsze znajdę jakieś inne przeznaczenie dla mojego akwarium. Teraz gości tam świeczka. Wcześniej było tam potpourri, ale przestało pachnieć więc przeszło do historii. Tak myślę, że jakbym zrobiła mega imprezę to w tym można serwować jakiś poncz cokolwiek to znaczy. Jest jednak mały problem. By rozlewać jakieś % to muszę mieć szklaną nabierkę... może kryształową... Poszalałam z marzeniami, idę odkurzać mój zakurzony dorobek życiowy w postacie świeczników, lampionów, ramek, wianków, pudełek, podstawek...
pozdrawiam...


poniedziałek, 25 lutego 2013

Kwiat w sosjerce




































 Mam bogate zbiory różnych naczyń. Dostałam je w prezencie. Teraz mimo, że dom stary ma taką samą wielkość jak nowy to kuchnia i jadalnia nie posiadają za wiele miejsca do przechowywania naczyń "pod ręką". I niektóre z nich nie są używane w kuchni. Leżą w garderobie popakowane w kartony i czekają na różne okazje. W śród tych naczyń są 4 sosjerki. Jedną z nich postanowiłam użyć lekko niezgodnie z przeznaczeniem. Po prostu nie lubię sosów. Wolę kwiaty. Tym razem padło na żonkile, ale jakieś miniaturowe chyba- jeśli są.






niedziela, 24 lutego 2013

Coś lekkiego


 Pisałam o moim (nie) zamiłowaniu do gotowania. Ale lubię krótkie formy kulinarne. Coś co nie zajmuje mi połowy dnia i co nie wymaga ode mnie biegania po sklepach, myślenia, planowania, a potem długiego gotowania, takiego, co zniechęca do jedzenia. Te produkty zawsze mam w lodówce i kupuję je bez okazji. Tym razem (tzn. często) stawiam na sałatę lodową i inne dodatki :). Oliwki są moją słabością. Każdy kolor, najlepiej w litrowym słoiku bo lubię je bardzo, nawet same bez okazji, bez martini a nawet zamiast :))

Składniki w kolejności dodawania :)
  •  1/2 sałaty lodowej
  •  1 pomidor
  •  4 pomidory suszone
  •  oliwki czarne ( lub zielone)
  •  ser typu brie
  •  zioła ( bazylia, oregano)
  •  pieprz
  •  oliwa z pomidorów suszonych
  •  cytryna 
To jest porcja dla 2-3 osób. Moje pociechy, mimo, że starszy pociech rozpoczął etap wzrostu i jedzenia nie przepadają za tym prostym daniem. Młodszy może pomóc ale nie chce jeść...Trudno, pewnie mu to minie.

sobota, 23 lutego 2013

Kominek do aromaterapii w bieli

Jak część z Was zapewne wie, że ma wstrzymane wszelkie zakupy związane z dekoratorstwem. Oczywiści nie stosuję się do tego zakazu restrykcyjnie. Od czasu do czasu, ukrywając większość przed moją drugą połową kupuję sobie pocieszajki. Ten pocieszający zakup dokonany został na wyprzedażach w markecie spożywczym. Moja druga połówka powiedziała kup... i kupiłam. I 4 zł. poszło na dekoratorstwo do nowego domu. Kolor od razu do mnie przemówił :) BIAŁY .
Zapomniałam napisać co kupiłam. Kupiłam kominek do aromaterapii. Nie żebym nie miała takiego przyrządu. Mam, ale inny...Tak teraz myślę czy otworzyć, czy użyć w starym domu... czy czekać na nowe czasy...


czwartek, 21 lutego 2013

Przywoływanie wiosny

Mój młodszy syn postanowił zasiać rzeżuchę. Najlepsze jest to, że nie będzie jej jadł bo jest super niejadkiem. Ale pracowity i pomocny jest bardzo. Wszystko przygotował, wybrał naczynie i zasiał. A teraz dogląda i podlewa. Ja do rzeżuchy dołożyłam czerwoną cebulę, która gdzieś mi się zapodziała i wyrosła sobie :) A teraz hodujemy razem. Ja cebulę, on rzeżuchę.




poniedziałek, 18 lutego 2013

Coś czekoladowego...

 
 
Postanowiłam coś upiec ( w sobotę ), coś słodkiego. Padło na muffiny. Było to łatwe do przewidzenia. Lubie jak potrawa nie zostaje do następnego dnia. Nie stoi jak wyrzut sumienia. I ta wersja muffinek  właśnie taka jest.

Składniki na około 12 sztuk:
120g gorzkiej czekolady
115g masła
½ szklanki cukru
3 jajka

proszek do pieczenia- łyżeczka
¾ szklanki mąki 

można też dodać białą czekoladę - do środka
Czekoladę gorzką rozpuścić z masłem w kąpieli wodnej - ja mam taką  miskę z uchwytem z Ikea ale można miskę ustawić na garnku z  gotującą się wodą. Ostudzić, następnie dodać cukier i zmiksować. Kolejno dodać jajka i zmiksować. Na końcu do masy czekoladowej wsypać mąkę, proszek i dokładnie wymieszać. Można dodać białą czekoladę posiekaną do środka. Papierowe foremki muffinkowe napełnić masą i piec w temperaturze około 180 stopni przez ok. 30 minut. Można udekorować. Ja rozpuszczam czekoladę Wedla - mleczną i roztopioną czekoladą dekoruje. A dla moich chłopaków dodaje kolorowa posypkę. Muffinki u mnie nigdy nie dotrwają do pory kawowej dnia następnego. .
.
Jeśli ktoś się zdecyduje to smacznego życzę...







Magiczne trójki lampionowe


Na którymś z waszych blogów przeczytałam, że do dekoracji najlepiej pasują przedmioty w liczbie 3 sztuk. Przeanalizowałam swoje skromne zbiory różnych przedmiotów i stwierdziłam, że trójkami to u mnie pocieszanki rzadko występują. Ale postanowiłam, że jak coś będę mogła to właśnie trójką się będę kierowała... i po trzy kupowała. Będąc ostatnio na targowisku,  w miasteczku w którym mieszkam,  zapoznałam się z wystawkami, tzn. gratami z różnych stron. I okazało się, że trójeczka lampioników albo czegoś co przypomina mi lampion czeka na mnie. Wydałam 3 zł., potem ukryłam świeczniki w zlewie (przed tymi co nie rozumieją potrzeby kupowania :), potem umyłam, wstawiłam po świeczce i oto one. Jak stały na kominku  to pięknie się prezentują. Moja trójka :) Faktycznie, trójki same w sobie wyglądają dobrze. Nie potrzebuje towarzystwa innych gadżetów...




niedziela, 17 lutego 2013

Stół niedzielny...


Jak ja kocham te chwile, te momenty wyrywane z natłoku codzienności. I ta niedziela właśnie taka była. Zaczęło się od śniadania, które zjedliśmy wspólnie. Udało się to zrobić, udało się nam być w domu w niedzielę...Cała nasza rodzina. A model mamy standardowy, no może nie idealny, bo nie jest to parka ale zawsze jest to 2+2 :) zamiast 2 lub 2+1. Nie żebym coś miała do innych modeli, no może... Przyznam się bez bicia, że trochę, a niekiedy mocno,  zazdroszczę tym wszystkim, którzy na przekór złu, na przekór polityce antyrodzinnej, konsumpcjonizmowi, wygodnictwu itp. wiatrom w tym szalonym świecie że decydują się na model 2+3. To mój ideał, ale życie pisze swój scenariusz i nie wszystkie marzenia mogą się spełnić. Więc cieszę się z mojego modelu 2+2 :) Tylko myślę, że jak synowie dorosną (12 i 7 lat) to mogę mieć ciężko jako jedyna kobieta w domu... Mój model to 3+1, kobiety w mniejszości u mnie występują, sztuk 1.

No ale wróćmy do niedzieli. Hiacynt wypuścił kolejny, niebieski kwiatostan.   Śniadanie, obiad i podwieczorek to nasz niedzielny rytm. Ja lubię najbardziej  śniadanie, bo dzień przed nami jeszcze jakby cały. Potem to każda godzina przybliża nas do poniedziałku. Wiecie jaki film był o poniedziałku i ja się z tym tytułem w 100% zgadzam.Na stole serwetki w starych obrączkach z lawendą. Pierwsze obrączki decoupage, nieudane trochę ale mam do nich sentyment :) więc od czasu do czasu u mnie goszczą. 

 

piątek, 15 lutego 2013

Hiacyntowe objawienie

I stało się, nasz tajemniczy hiacynt pokazał swoje kolorowe oblicze. Lubię wszystkie hiacynty, a najbardziej niebieskie. Kojarzą mi się z kosmosem, z niebem, niebieskie kwiaty wyróżniają się w naszym starym domu :) Doniczka hiacynta była niebieska i muszę to zapamiętać na przyszłość, by pamiętać, że jaka doniczka taki kwiat. Chyba, że doniczka jest czarna...Szkoda tylko, że to bardzo krótko cieszący otoczenie kwiat, dzisiaj jest, jutro, a za chwilkę już jest tylko wspomnieniem...




czwartek, 14 lutego 2013

Jabłkowo-śliwkowo na gorąco

Lubię ten deser na gorąco bo zajmuje bardzo mało czasu. Jabłka kroję specjalnym gadżetem z Ikea, na to śliwki, na to kruszonkę z masła, cukru, mąki, płatków owsianych "górskich" i do piekarnika nastawionego na 180 stopni, tak na około 30 minut.






wtorek, 12 lutego 2013

Czerwony nawet w służbowych kwiatach


Pracuję w taki  miejscu, że od czasu do czasu ktoś mi wręcza albo ja wręczam kwiaty :) I ostatnio mam tak, że prześladuje mnie czerwony kolor... Pisałam o czerwonym, który w moim starym domu ma się dobrze, ba ma się wspaniale...Kwiaty służbowe ale wpisują się w klimat Walentynkowy. Takiego mam pecha z kwiatami co kwitną, że jak miałam białe storczyki to pozostały mi po parunastu dniach tylko wielkie liście i opadnięte kwiaty. A taki był piękny mój storczyk i do tego dwu pędowy.  Pięknie by dodawał mi otuchy w kolorowym starym domu. Marzy mi się jasna łazienka a w tej łazience, przy oknie właśnie storczyk, na blacie albo gdzieś przy lustrze. Tylko nie wiem czy storczyki lubią takie klimaty łazienkowo, przeciągowe, chlorowane opary...























poniedziałek, 11 lutego 2013

Zamiast białego czarny

Jak już pisałam motyw przewodni do mojego nowego domu brzmi: BIAŁY.... Teraz jestem na rozdrożu bo mieszkam w kolorowym motywie przewodnim. Kilka dni temu pisałam o CZERWONYM , który to kolor otacza mnie teraz w przewadze, przynajmniej jeśli chodzi o salon :) Ale trochę dodatków, które od kilku lat gromadzę zabiorę ze sobą. Resztę porzucę w starym domu :)). Do nowego domu pasuje czarny (chyba). Dzisiaj są to zdjęcia w czarnych ramkach, ha ha jak trzeba będzie to ramki przemaluje. To zwykłe ramki z Ikea, które można akrylem przekolorować na biało. Zdjęcia są moje, czarno-białe ale tu czarny kolor zostawię i nie będę próbowała tego zmieniać :). Lubię ramki, ale tak trudno mi wybrać osoby, które mają się w nich pojawiać, że tylko dzieci tam umieszczam. Ściana ma waniliowy kolor ale tak wyszła tu jakby była biała :))
 

niedziela, 10 lutego 2013

Serwetki na dziś :)

Pisałam o celebrowaniu chwil z życia codziennego. Nie ma szans na to bez serwetek. Serwetki muszą być. Mam tych serwetek mnóstwo. Wiadomo na pierwszym planie są te z aniołkami i lawendowe. Ale na niedzielę, 10 lutego wybrała klimat ludowy... Ludowe motywy bardzo mi pasują do obiadu w niedziele. Z powodów dokształceniowych głowy domu jedzony był na raty . Ale serwetek u mnie pod dostatkiem nie tylko papierowych. Papierowe są fajne, szybkie. Mam też materiałowe , białe na szczególne okazje. Na półce stoi też specjalna książka do układania wspaniałych dekoracji z tych serwetek. Może kiedyś coś dla nas ułożę ...

sobota, 9 lutego 2013

Tajemniczy kolor hiacynta




Stałam się posiadaczką kolejnego hiacynta. Oczywiście kolorek jeszcze nie jest znany bo kwiatek stoi na parapecie w naszej sypialni a tam temperatura jest niższa niż w salonie gdzie ogień z kominka podnosi temperaturę bardzo. Jakbym prorokował kolor hiacynta po doniczce to hiacynt byłby niebieski :) Ale myślę, że w niedziele, albo w poniedziałek wszystko się wyjaśni. Byłam dzisiaj na spacerze z malutkim chrześniakiem i było może 0-+1 stopni ale wszyscy spotkani znajomi mówili o wiośnie :)) A tu mamy luty...
















piątek, 8 lutego 2013

Natchnienie na gotowanie...

Nie jestem uzdolniona kulinarnie :0 i chęci we mnie jest też niewiele... Ale jak już coś robię, to nie jest to coś z Kuchni Polskiej, którą każde małżeństwo dostaje na nową drogę życia w mojej rodzinie. Potem małżeństwo się czasem rozpada, pewnie przez te przepisy, może jakieś zakalce lub inne mielizny na drodze do szczęścia stają. Moje kulinarne inspiracje pochodzą nie tylko z internetu. Posiadam dużo książek, najczęściej związanych z pracą. Ale mam półkę na książki, które czasem wykorzystuje dla przyjemności domowników i swojej własnej. To pólka, a raczej miejsce na szafie - witrynie w jadalni. To podręczna biblioteczka kucharki-amatorki. Większość to włoskie klimaty. Dom chcę mieć w stylu skandynawskim, białym, ale kuchnię włoską w smaku preferuję. Pomidory, makarony, bazylia, oliwki...Przyznam się od razu, że książki najczęściej wykorzystuje do czytania, podziwiania i wyobrażania sobie, że coś takiego ugotuje. Lubię książki, które  wypełnione są nie tylko przepisami ale posiadają też historię regionu, potrawy, coś z życia codziennego ludzi, którzy odpowiedzialni są za jakieś danie. Myślę, że to przez te opisy tak mało gotuję :) bo jak tak się naczytam, nawyobrażam to już sił i czasu na gotowanie nie starcza...Ale co się naoglądam to moje.
 Już jestem głodna, ale dzisiaj na gotowanie nie ma szans.
Co z tego wyniknie w weekend to nie wiadomo, może zabiorę wszystkich na pizzę :), albo kupię gotowe ciasto- spód i coś na wierzch położę i będę wszystkich zmuszała do zachwycania się moim dziełem.Czyli zajmie mi to 15 minut... Życzę wam powodzenia w waszych zmaganiach kulinarnych...

środa, 6 lutego 2013

Decoupage z lawendową nutą






Lubię prace ręczne, zajęcia plastyczne to coś co zmniejsza u mnie poziom stresu. A stresu u mnie pod dostatkiem. Stresuje się już od wczesnych godzin rannych gdy muszę opanować poranną krzątaninę przed praca, a co najważniejsze przed szkołą. Wyjść z domu by zdążyć na czas do szkoły to dla mojej rodziny wyzwanie. Potem stres w pracy ,  powrót do domu, telefony, zakupy, ogarnianie, lekcje i inne obowiązki powodują nerwowość. Kiedyś poszłam na kurs decoupage i spodobało mi się to wypełnianie czasu, wyciszenie, wyluzowanie, cierpliwość. Weszłam w to na tyle głęboko, że zajęcia mogę prowadzić. I kilkanaście razy przyszło mi takie zajęcia z dziećmi i dorosłymi realizować. Robię to z dziećmi ze świetlicy socjoterapeutycznej, jestem członkiem-wspierającym stowarzyszenie pomocy dzieciom. Ale najczęściej z dziećmi robimy ozdoby świąteczne czy jakieś drobnostki, które można wykonać w krótkim czasie i nie trzeba szlifować itp. a, które cieszą po 2-3 godzinach. Mój ulubiony moment to przekonywanie dzieci, że serwetka ma 3 warstwy :))
 
W domu wykorzystuje różne przedmioty, które wcześniej odłożyłam w ramach projektu: MOŻE SIĘ PRZYDA. Tutaj skrzynka, w której dostaliśmy wino od znajomych. Stała, stała i się doczekała. Z moim ulubionym obok aniołkowego motywem lawendy. Ta serwetka to mój numer 1.Ale mam już sporo przedmiotów, którym daje drugie życie. Nie lubię wyrzucać, no chyba, że do garażu:) a potem czekają na swój czas.Teraz magazynuję z myślą o nowym domu. Skrzynkę muszę jeszcze poddać szlifowaniu, ale to musi chwilkę poczekać.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Kolacja na ciepło...

W tygodniu, czyli od poniedziałku do piątku rzadko mam siłę, czas i ochotę na przygotowanie kolacji. Piszę kolacji bo śniadanie jemy - jedzą chłopcy w biegu przed wyjściem do szkoły. Nie jadamy wspólnych kolacji choć moglibyśmy chyba to robić. Ale za dużo pracy z tym i chyba wtedy się więcej zjada :) Najczęściej robię dzieciom kanapki i potem, gdy już są w łóżkach sama coś jem nad klawiaturą komputera tzn. laptopa. Ale w weekendy obowiązkowo musi być wspólnota przy stole. Minimum jedno śniadanie, obiad, kolacja. Nie zawsze się to zdarza, nie zawsze się to udaje... Ale mam takie  marzenie, by częściej to robić. Częściej siadać przy wspólnym stole...


Natchnienie do dzisiejszej kolacji znalazłam w dwóch miejscach. Kiedyś kupiłam kilkanaście deko papryczki pepperoni i trochę ususzyłam i trochę zamroziłam. teraz wyciągnęłam kilka tych zamrożonych części i tak oto powstało moje danie z makaronem. A w markecie kupiłam makaron, który też jest z papryka, ostry i czerwony. Wygląda super , na sucho i po ugotowaniu al dente :)




Makaron z warzywami:
  • papryczka pepperoni
  • papryka czerwona, żółta
  • makaron
  • oliwki
  • cukinia
  • pomidory z puszki
  • cebula
  • przyprawy ...
Wszystkie składniki podsmażamy na oliwie i podajemy z makaronem, posypujemy startym serem, a dorosłym serwujemy kieliszek wina. Ci co nie lubią ostrych smaków to mogą wybrać inny makaron, bo ten z sosem tez ostrym to jest niezła jazda...
Makaron jest moim ulubionym składnikiem wszelkich dań obiadowo-kolacyjnych i pewnie wiele razy tu się pojawi :)